Jordan wyjechał kilka dni temu, a my zaczęliśmy przygotowania do Wigilii. Śnieg sypał od samego rana, a ja wraz z Zayn'em leżeliśmy na sofie przy kominku, pijąc herbatę.
-Musimy jechać do miasta. Kupimy lampki i choinkę- powiedziałam, wstając z kanapy.
-Nie chcę nigdzie jechać.
Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w dół. Usiadłam mu na brzuchu i pochyliłam się nieco.
-Jutro święta, a my nie mamy drzewka.
-No dobrze.
Podniósł się leniwie, przytrzymując mnie. Cmoknął mnie w policzek i założył bluzę.
***
Podjechaliśmy pod mały, lokalny sklepik w Nortwich. Miasteczko nie było duże i wydawałoby się, że wszyscy się tu znają. Malik był przekonany, że znajdziemy tutaj łańcuchy na choinkę i lampki.
Wyszliśmy z auta i złapaliśmy się za rękę. Uwielbiałam to. Zawsze czułam iskierki w brzuchu.
Chłopak otworzył mi drzwi, a ja weszłam do środka. Wnętrze było utrzymane w starym stylu i wszędzie pachniało wanilią. W radiu na ladzie leciały świąteczne piosenki. Weszliśmy w głąb uśmiechając się do kasjerki, która rozmawiała z jakąś kobietą. Obie spojrzały na nas spode łba. Niepewnie spuściłam głowę i poszłam dalej. Stanęliśmy przed szafką, na której były światełka i zaczęliśmy przeglądać wszystkie pudełka.
-Jaki kolor?-zapytałam
-Jakikolwiek.
-Zayn!
-Wiesz co? Ty wybierz ozdoby, a ja wyjdę na zewnątrz i znajdę jakieś drzewko, ok?
-Niech ci będzie.
*Zayn's POV*
Czułem na nas wzroki tamtych kobiet. Wiedziałem co o nas myślą. Kiedyś bym się tym nie przejął, ale wiem, że Diana nie jest tak odporna. Wolałem wyjść zanim coś powiedzą, a ja nie powstrzymałbym swojego gniewu.
Obszedłem więc sklepik dookoła i poszedłem tam gdzie zazwyczaj przed świętami sprzedawali choinki. Nadal tu są, a na dodatek mam stąd widok na Di. Tutaj było znacznie więcej ludzi. Widocznie nie tylko my na ostatnią chwile kupujemy dekoracje.
-W czym pomoc?- zapytał mężczyzna ubrany z grubą, czarną kurtkę i czapkę. Wydawał się być miły.
-Szukam jakiegos drzewka. Coś nie za dużego.
-Może to?
Pokazał mi dwumetrową sosnę z dość ładnymi gałęziami. Zazwyczaj z Vivi mamy mniejszą, ale nie jesteśmy teraz w bloku i to są inne święta. Już miałem powiedzieć, że biorę kiedy przed okienko zobaczyłem, jak Diana kłóci się z jakimiś ludźmi w sklepie. Nie mówiąc nic sprzedawcy wróciłem do dziewczyny.
-Co się dzieje?- zapytałem wchodząc do sklepu
Nagle nastała cisza. Kobiety patrzyły na mnie jak każdy obcy człowiek-z przerażeniem. Facet stojący u ich boku, udawał twardego, ale wiem, że się bał.
Ruszyłem powoli do przodu słysząc jedynie stukot moich butów i durną bożonarodzeniową melodyjkę
-Diana? Wszystko ok?
-Tak, po prostu niektórzy oceniają kim ktoś jest po tym jak wygląda. Ma tatuaże, od razu musi być kryminalistą i złodziejem.
-Wy mieszkacie w tym domu nad jeziorem?- zapytał mężczyzna, nim zdążyłem odpowiedzieć na to, co powiedziała moja dziewczyna
-Nie sądzę by była to twoja sprawa.
-Tam mieszkali porządni ludzie. Nie uwierzę, że sprzedali dom komuś takiemu jak wy.
Dosyć kurwa. Podszedłem do tego gnoja i łapiąc go za koszulkę, przyparłem do ściany i podniosłem tak, że nie dotykał ziemi czubkami palców.
-Komuś takiemu jak my? Czyli?
-Widziałem cię tu kiedyś z kolegami. Motory, tanie laski, alkohol. Znam takich jak ty. Same problemy, których my w Nortwich nie potrzebujemy.
-Jeśli chcesz, to ja dopiero mogę sprowadzić tu kłopoty. I musisz wiedzieć, że nie kupiliśmy tego domu. Roggerowie to moi dziadkowie.
Opuściłem go i chwytając Diane za rękę wyszliśmy ze sklepu.
*Dianas POV*
Jadąc do domu cały czas myślałam nad tym co powiedzieli tamci ludzie. "Widziałem cię tu z tanimi laskami" "Banda kryminalistów" "Spalili dom w sąsiedztwie kilka lat temu" "Ukradli i sprzedali samochód". Postanowiłam nie wierzyć w nic co usłyszałam. Czemu mam przejmować się paplaniną obcych mi ludzi? Chciałam nie myśleć, ale nie umiałam. To niemal wierciło mi dziurę w głowie.
-Przyjeżdżałeś tu kiedyś z Charliem albo innymi znajomymi?
-Tak. Co lato tu jesteśmy.
-A te "tanie laski"?- zapytałam biorąc głęboki oddech
-Diana daj spokój. To co było jest przeszłością. Nie rozkopuj tego
-Chce wiedzieć.
-Dobra, nikogo tu nie było. Przyjeżdżałem z przyjaciółmi, robiliśmy male imprezy i tyle.
-Pierdolenia- powiedziałam cicho i spojrzałam za okno
-Co?- zapytał zatrzymując samochód
-Słyszałeś. Dobrze wiem co wy tu robiliście! Dziwki, imprezy, podpalony dom, auto. Nie możesz mi po prostu o tym powiedzieć?! Wiesz, że nie odejdę przez to jaki byłeś, ale przez to jaki jesteś teraz już tak
-Więc jaki jestem? No powiedz
Przeszył mnie wzrokiem, wiec odwróciłam twarz. Spojrzałam na drzewa za oknem, a we mnie narastał gniew
-No gadaj kurwa!- krzyknął
-Własnie taki! Denerwujesz się, bo chcę znać twoją przeszłość.
-Ale ja nie chce żebyś ja znała! Nawet ja nie chce jej znać! Nie muszę o wszystkim ci mówić
-O tym, że zabiłeś tu człowieka mogłeś chociaż wspomnieć
Chłopak milczał, co było doskonałym dowodem na to, że to prawda.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Nie zdążyłam nawet dobrze zamknąć drzwi, a Zayn już ruszył z miejsca zostawiając mnie jakiś kilometr od domu, w środku lasu. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę miasta.
***
Siedząc na przystanku i ledwo czując palce u rak, poczułam wibracje telefonu. Zmarzniętymi dłońmi wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam zdjęcie Malika.
-Co?-odebrałam
-Gdzie jesteś? Zaczyna robić się późno i zapowiadają burze śnieżne. Jestem w Nortwich, ale nie wiem gdzie cie szukać
-Nie szukaj, wracam do Londynu
-Co?
-Słyszałeś. Jestem na przystanku przy starym kinie. Autobus własnie jedzie. Pa Zayn
Rozłączyłam się i pociągnęłam nosem. Jak nic będę chora. Cudownie. Gdy pojazd zatrzymał się, wsiadłam do środka i kupiłam bilet do Londynu. Usiadłam na jednym z wielu wolnych miejsc i próbowałam trochę rozgrzać dłonie. Po niecałej minucie autobus gwałtownie zahamował. Dopóki nie zobaczyłam czarnego jeep'a przed nami nie wiedziałam co się dzieje. Nagle do pojazdu wszedł Zayn i odnalazł mnie wzrokiem.
-Chodź Diana. Wróćmy do domu, proszę.
-Właśnie tam jadę.
Popatrzył na mnie błagalnie i podał mi rękę.
-Wszystko ci wyjaśnię
Patrząc w jego oczy, nie mogłam powiedzieć ''nie'' i kazać mu stąd wyjść. Po prostu nie umiałam. Chwyciłam jego dłoń i wyszłam, przepraszając kierowce za zamieszanie.
-Przepraszam cie. Nie możesz wracać do Londynu
-Czemu?
-Bo cię tu potrzebuję.
-Do czego?
-Ja...nie mogłem zawiązać krawatu- zaśmiał się, a ja wiedziałam, że próbuje poluźnić atmosferę.
-Dobrze
Mimo, że nadal byłam zła, to podeszłam do niego i przytuliłam czule.
-Kocham cię-szepnął mi do ucha i przytulił mnie jeszcze mocniej
-Wracajmy już. Nie czuję rąk
*Zayn's POV*
Wziąłem jej małe, zimne dłonie w swoje i próbowałam oddać jej cale swoje ciepło. Zbliżyłem usta i dmuchnąłem ciepłym powietrzem.
To moja wina, że jest tak zmarznięta. Odjechałem i zostawiłem ją na mrozie.
Zdjąłem kurtkę i zarzuciłam ją na Diane. Sprzeciwiała się, mówiąc, że zmarznę, ale miałem to gdzieś. Zrobię wszystko, by ona czuła się dobrze.
-Pierdolenia- powiedziałam cicho i spojrzałam za okno
-Co?- zapytał zatrzymując samochód
-Słyszałeś. Dobrze wiem co wy tu robiliście! Dziwki, imprezy, podpalony dom, auto. Nie możesz mi po prostu o tym powiedzieć?! Wiesz, że nie odejdę przez to jaki byłeś, ale przez to jaki jesteś teraz już tak
-Więc jaki jestem? No powiedz
Przeszył mnie wzrokiem, wiec odwróciłam twarz. Spojrzałam na drzewa za oknem, a we mnie narastał gniew
-No gadaj kurwa!- krzyknął
-Własnie taki! Denerwujesz się, bo chcę znać twoją przeszłość.
-Ale ja nie chce żebyś ja znała! Nawet ja nie chce jej znać! Nie muszę o wszystkim ci mówić
-O tym, że zabiłeś tu człowieka mogłeś chociaż wspomnieć
Chłopak milczał, co było doskonałym dowodem na to, że to prawda.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z auta. Nie zdążyłam nawet dobrze zamknąć drzwi, a Zayn już ruszył z miejsca zostawiając mnie jakiś kilometr od domu, w środku lasu. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę miasta.
***
Siedząc na przystanku i ledwo czując palce u rak, poczułam wibracje telefonu. Zmarzniętymi dłońmi wyciągnęłam komórkę i zobaczyłam zdjęcie Malika.
-Co?-odebrałam
-Gdzie jesteś? Zaczyna robić się późno i zapowiadają burze śnieżne. Jestem w Nortwich, ale nie wiem gdzie cie szukać
-Nie szukaj, wracam do Londynu
-Co?
-Słyszałeś. Jestem na przystanku przy starym kinie. Autobus własnie jedzie. Pa Zayn
Rozłączyłam się i pociągnęłam nosem. Jak nic będę chora. Cudownie. Gdy pojazd zatrzymał się, wsiadłam do środka i kupiłam bilet do Londynu. Usiadłam na jednym z wielu wolnych miejsc i próbowałam trochę rozgrzać dłonie. Po niecałej minucie autobus gwałtownie zahamował. Dopóki nie zobaczyłam czarnego jeep'a przed nami nie wiedziałam co się dzieje. Nagle do pojazdu wszedł Zayn i odnalazł mnie wzrokiem.
-Chodź Diana. Wróćmy do domu, proszę.
-Właśnie tam jadę.
Popatrzył na mnie błagalnie i podał mi rękę.
-Wszystko ci wyjaśnię
Patrząc w jego oczy, nie mogłam powiedzieć ''nie'' i kazać mu stąd wyjść. Po prostu nie umiałam. Chwyciłam jego dłoń i wyszłam, przepraszając kierowce za zamieszanie.
-Przepraszam cie. Nie możesz wracać do Londynu
-Czemu?
-Bo cię tu potrzebuję.
-Do czego?
-Ja...nie mogłem zawiązać krawatu- zaśmiał się, a ja wiedziałam, że próbuje poluźnić atmosferę.
-Dobrze
Mimo, że nadal byłam zła, to podeszłam do niego i przytuliłam czule.
-Kocham cię-szepnął mi do ucha i przytulił mnie jeszcze mocniej
-Wracajmy już. Nie czuję rąk
*Zayn's POV*
Wziąłem jej małe, zimne dłonie w swoje i próbowałam oddać jej cale swoje ciepło. Zbliżyłem usta i dmuchnąłem ciepłym powietrzem.
To moja wina, że jest tak zmarznięta. Odjechałem i zostawiłem ją na mrozie.
Zdjąłem kurtkę i zarzuciłam ją na Diane. Sprzeciwiała się, mówiąc, że zmarznę, ale miałem to gdzieś. Zrobię wszystko, by ona czuła się dobrze.
------------------------------------------------------------------------------------------
Po ponad miesiącu w końcu dodaję nowy rozdział. Wiem, że to była długa przerwa, ale chyba jej potrzebowałam. Przemyślałam sobie wszystko i jestem gotowa na dalsze pisanie :)
Liczę na Wasze komentarze :)
Kocham toooo !!! ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤😍
OdpowiedzUsuńZajebioza! Istna zajebioza! Warto było poczekać ^^ ♥
OdpowiedzUsuńmogłabym czekać nawet rok bo dla tego bloga warto <3 rozdział jest świetny i już nie mogę doczekać się nexta ^_^ weny :*
OdpowiedzUsuńGenialny!!! Juz się nie mogę doczekać next'a!!!!
OdpowiedzUsuńClaudia xxx.
Ja zawsze będę czekać na rozdział w tym opowiadaniu choćby rok! Kocham! Zayn ty dupo jak mogłeś ją samą zostawić w lesie?! Ehhhh <3 Nie mogę się już doczekać nastepnego rozdziału! (*.*) =^_^=
OdpowiedzUsuńDroga Kasiu :)
OdpowiedzUsuńChyba wszyscy wiemy jak zapewne trudno jest Ci pisać po tym co wyprawia Zayn. Powiem Ci szczerze, że jak na takie okoliczności rozdział wyszedł Ci fantastycznie. Sama nie jestem pewna, czy będąc w twojej skórze czasami bym już z bloga nie zrezygnowała, bo cóż po co pisać o czymś skoro to już nie istnieje. Zdałam sobie sprawę jak silną osobą musisz być oraz odpowiedzialną osobą, za to cię bardzo podziwiam i jestem dumna :)
Co do rozdziału to :
1. Awww kupują razem drzewko :)
2.WHAT THE FUCK ?!!! CO TO JEST ?! JAK ON ŚMIE?! ZOSTAWIŁ JĄ I SOBIE POJECHAŁ !! Takiemu to tylko jaja urwać !! Ughh!!! TY PIE*****Y CHAMIE !! CHCESZ JEŚĆ SCHABOWEGO PRZEZ SŁOMKĘ ??!!!
3." Boisz się o nią ? TO PO CO JĄ KU**A ZOSTAWIAŁEŚ ?!! YEAH !! RASA MĘŻCZYZN NIE JEST ZAGROŻONA, WRÓCIŁ PO NIĄ... "
4. Awww dał jej swoją kurtkę <3
Cóż kobieta zmienną jest :)
Życzę CI powodzenia z blogiem, jak i ze szkołą. Teraz jest już maj, poprawianie ocen, więc podwójne powodzenia Ci się przydadzą. Weny skarbie :)
Pozdrawiam
Gsgsts! Ten rozdział jest taki awws, wiedziałam, ze nie przestaniesz tego pisać! Ja to czułam. Jordan wyjechał? Hmm, szkoda, może byłyby jakieś sprzeczki. Ci ludzie w sklepie, byli tacy ewww. Wkurzylam się xD Nie dowierzalam w to, iz Zayn zostawił ją tam samą. To było dla mnie niemożliwe, aby w ogole chciał, aby opuszczała dom, a tu nagle BOOM… zostawia ją w środku lasu! No i nie kupi tej choinki, i swiatełek! Kurde, odkąd wyjechali z tego sklepu, ja najbardziej martwilam się o te rzeczy xD Haha, wiem głupie, sama tak myślę, ale nie wiem czemu tak się o to martwilam. ;D Egh, szkoda, ze jej tego wszystkiego w tym rozdziale jeszcze nie wyjaśnił i czy w ogóle wyjaśni, może to był tylko pretekst, by wróciła do domu. Cóż, dowiem się czytając kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńPs: Zmieniłam konto, bo tamto mnie denerwowało, czasem nie mogłam dodać komentarza, czasem jeszcze cos innego, ale teraz na nowym jest o wiele lepiej.
I zaparszam do mnie, to nie fanfiction, lecz blog, na którym wypowiadam się na rożne tematy.
Teenagethoughtsblog.blogspot.com
Kocham to opowiadanie jest biste a rozdział jak zwykle super
OdpowiedzUsuńJejku to takie piękne. Nie wiem jak ty to robisz, ale gdy to czytam czuje się jakbym to wszystko obserwowała. Po prostu czuje to wszystko.
OdpowiedzUsuńW pewnym momencie miałam ochotę udusić Zayn'a za to że zostawił Di, ale końcówka mnie rozczuliła.
Jednym słowem genialne ;)
Życzę duuużo weny :)
Hej hej <3 naprawdę cieszę się, że napisałaś ten rozdział! Napisałabym coś więcej, ale jestem na starym fonie i nie mam nerwów na pisanie dłuższego koma xdd
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego! Weny i do nn ;**
jej wreszcie dodałaś rozdział <3 ! czek na następny <3 !
OdpowiedzUsuńWłaściwie to najbardziej podoba mi się środek. Z tym sklepem i samochodem.
OdpowiedzUsuńKońcówka niespecjalnie mi przypadła do gustu, naprawdę.
Ugh, co mogę napisać?
Cieszę się, iż wróciłaś. Mam nadzieję, że znowu będziesz mnie zaskakiwać tak, jak przedtem.
Pozdrawiam, karmeeleq.
Świetny rozdział. Ciesze się że wróciłaś. Pozdrawiam gorąco i życze weny :* czekam niecierpliwie na next ! <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ciesze się że jesteś znowu z nami, z Zakładem, zawsze tu dla Ciebie będziemy ♡♡
OdpowiedzUsuńgenialny <3
OdpowiedzUsuńOmg omg omg omg brak mi słow
OdpowiedzUsuńCudeńko! Tylko jak Zayn mógł ją zostawić na mrozie!?
OdpowiedzUsuńZe strony Zayna spodziewałam się jakiegoś większego zainteresowania bezpieczeństwem Diany. No bo nie dość że sama w lesie, kiedy na dworze zimno, to przeciez jeszcze w każdej chwili może pojawić się Travis. A i nie wiesz nawet jak strasznie się cieszę, że się nie poddałaś! ❤ Zakład to jedno z najlepszych ff, szkoda by było gdyby tak się zakończył.
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze było warto poczekać na ten rozdziaładnie jest genialny nie mogę doczekać się next ♡ ♡ ♡ ♡
OdpowiedzUsuńJejkuuuu KOCHAMM!!!wspaniały 😍 cudoo*.* dajesz szybkoooo nextaa *.* ❤💖
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Niecierpliwie czekam na kolejne <3
OdpowiedzUsuńCudoooo <3
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział i pytanko kiedy next ???😁
OdpowiedzUsuńCzytam drugi raz Zakład i wciąż chcę więcej! Świetne! Jeśli ktoś zna podobne blogi to na fn napisz do mnie : Zuza Przyborkiewicz
OdpowiedzUsuńTo jest Wow przeczytałam wszystko dzisiaj i kocham to .
OdpowiedzUsuńLiczę na więcej i zapraszam do mnie :)
Prosze nie przestawaj pisać tego opowiadania... wciąż czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńJa takze czekam na nexta i bede czekac dalej
OdpowiedzUsuńkocham to ff i mam nadzieje ze po tak dlugiej przerwie pojawi sie rozdzial, nadal mam taka nadzieje :(
Witaj,
OdpowiedzUsuńJeśli chcesz szczerą recenzję swojego bloga, zgłoś się do nas
http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/p/zamow.html?showComment=1430463983712
Prowadzimy także nabór. Może właśnie czekamy na ciebie? :) http://recenzowisko-blogow.blogspot.com/
Pozdrawiamy, załoga recenzowisko
To był długi dzień bez ciebie, przyjacielu
I opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy.
Przeszliśmy długą drogę od miejsca, gdzie zaczęliśmy.
Och, opowiem ci wszystko, kiedy znowu się zobaczymy
Jest Niebo i jest Piekło.
Jest Anioł i jest Diabeł. Komu ulegniesz?
Louis nie miał wiele czasu. Nie planował miłości. Musiał wrócić do nieba, lecz na jego drodze pojawiły się komplikacje, z którymi nawet on nie mógł poradzić sobie tak łatwo.
http://see-you-again-365days-fanfiction.blogspot.com/
Hejka☺
OdpowiedzUsuńJak dla mnie opowiadanie zajebiste💪
czekam na nexta
mam nadzieje ze nie zaprzestaniesz pisac bo fabula serio wciaga 😉
Genialny ! Nie moge doczekac sie nastepnego i mam nadzieje ze w koncu bedzie !
OdpowiedzUsuń