czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 16

Są na świecie trzy rodzaje strachu. Jeden czuje się przed egzaminem. Drugi na pierwszej randce. Trzeci jest najgorszy. Jest to strach przed nieznanym. Strach przed niewiadomą. Strach przed czymś co nie wiesz jak się skończy. Widząc Brian'a White'a idącego w moim kierunku czułam właśnie ten trzeci.
Słyszałam własne bicie serca, każdy zgrzyt drewnianej, starej podłogi, słyszałam jego spokojny oddech. Morderca mojej matki znalazł mnie i teraz to ja będę jego kolejną ofiarą.
Patrząc mu prosto w oczy schowałam nóż za plecy. Kątem oka próbowałam szukać ucieczki, ale jedyne co znalazłam to właz od którego Piorun odsunął drabinę...i okienko jakieś trzy metry ode mnie. Nie poddam się. Nie tutaj, nie teraz.
-Cześć- powiedział szorstkim głosem
To wystarczyło by jedna, jedyna łza wypłynęła z moich oczu.
-Nie uda ci się to- powiedziałam cicho lecz stanowczo
-Co mi się nie uda?
Był kilka metrów ode mnie. Wolno ale pewnie szedł w moją stroną. W jego dłoniach nie dostrzegłam żadnej broni... jedynie gruby sznur i czarną taśmę. On mnie nie zabije teraz... on chce mnie porwać. Czekałam, czekałam, czekałam. Gdy jego buty wolno odbijały się od podłogi ja wymyślałam plan ucieczki i modliłam się, by Zayn przyjechał na czas. Piorun podszedł do mnie a ja wstałam.
-Ostatnie słowa, kochanie
Przypomniał mi się mój sen. Pytał wtedy o to samo. Moje odpowiedź jednak będzie inna... ciąg dalszy będzie odmienny.
-Mogłeś patrzyć co miałam w dłoniach- powiedziałam i wbiłam nóż w jego ramię.
Krzyknął z bólu co dało mi możliwość odepchnięcia go i czas na ucieczkę. Zerwałam się z miejsca i pognałam do okna. Stanęłam na stoliku, który stał idealnie pod nim. Chwyciłam za klamkę i pociągnęłam do siebie. Ani kurwa drgnęła. Cały mój plan szlak jasny trafił. Obejrzałam się za siebie by zobaczyć jak White wstaje z ziemi i patrzy na mnie tymi morderczymi, brązowymi oczami. Spanikowana rozejrzałam się dookoła i dostrzegłam kij do baseball'a. Zeskoczyłam ze stołu i chwyciłam go w obie dłonie. Podeszłam do okna i roztrzaskałam je nim. Nie myślałam wtedy o tym by użyć go przeciwko Piorunowi, ucieczka-to było najważniejsze.
Próbowałam prześliznąć się przez małe okienko, nie rozrywając sobie skóry przez resztki szkła. Gdy jednak zobaczyłam Pioruna niemal biegnącego w moją stronę nie przejmowałam się niczym. Czułam ostrza wbijające się w moje dłonie, plecy i nogi. Kiedy byłam już prawie na zewnątrz poczułam jak łapie mnie za kostkę. Kij i nóż zostały w środku więc nie miałam czym się bronić. Szarpałam kończyna łudząc się, że jakimś cudem uderzę go w twarz. Rękoma mokrymi od krwi odgarnęłam kosmyki włosów, które leciały mi na oczy. Zebrałam się w sobie i z całej siły kopnęłam nogą. Ucisk zelżał a ja od razu wyciągnęłam stopę. Zajrzałam powoli do środka, ale gdy nigdzie nie zauważyłam Brian'a moje serce zaczęło być jeszcze szybciej. Nagle dostrzegłam go w jedynej strudze światła. Wchodził po drabinie. To jeszcze nie koniec Diana, pomyślałam. Wstałam i rozejrzałam się dookoła. Wszędzie był las. Gdyby nie to, że seryjny morderca chce mnie właśnie dopaść mogłabym pomyśleć, że jest nawet piękny. Liście spokojnie spadały na ziemie nie zauważając nawet tego co dzieje się dookoła nich. Z rozmyśleń oderwał mnie trzask zamykających się drzwi. Zaczęłam biec w głąb lasu. Mijałam drzewa brudząc je krwistą cieczą. Słyszałam krzyk Pioruna, który wolał mnie myśląc chyba, że będę na tyle głupia by wrócić. Dotarłam do wąskiej drogi i zobaczyłam samochód jadący w moją stronę a za kierownicą dostrzegłam Zayn'a. Zaczęłam biec w jego kierunku, ale zniknął. Rozejrzałam się dookoła. Dostrzegłam Lee, ale ona też rozmyła się niczym dotarła do mnie. Nagle wszystko polowi znikało. Moje ciało zaczęło osuwać się na dół. Ostatnie co zobaczyłam to Zayn. Tym razem prawdziwy.

Zayn POV
Leżała pośrodku leśnej drogi cała we krwi. W jej dłoniach widziałam powbijane kawałki szkła. Spodnie były porozrywane, ale to lewa nogawka doszczętnie przesiąknięta była cieczą. Nie myśląc ani chwili wziąłem ją na ręce i zaniosłem do samochodu, który zatrzymałem niedaleko. Na szczęście nigdzie nie było tego psychopaty. Położyłem ją na brzuchy, widząc rany na jej plecach. Usiadłem na swoim miejscu i odpaliłem silnik. Nie wracałem do domu ani po rzeczy ani po to by zobaczyć w jakim stanie jest. Obrałem kierunek na najbliższy szpital.


Diana POV
Słyszałam czyjś głos. Rozmawiał z Zayn'em. Powoli otworzyłam oczy i oślepiło mnie światło i śnieżnobiałe ściany.
-Gdzie jestem?- wymamrotałam
-W szpitalu-szepnął Zayn podchodząc bliżej.
Próbowałam przypomnieć sobie co się stało. Pamiętam, że biegłam lasem, ale czemu? Chwila. Tam ktoś był. Mężczyzna. Chciał mnie skrzywdzić. Brian White. Brian White mnie zaatakował. Właściwie to chciał, ale mu na to nie pozwoliłam.
-Kiedy mogę stąd wyjść?- zapytałam
-Chodźmy dzisiaj możemy dać pani wypis. Rany zostały opatrzone, przetłoczyliśmy krew, którą straciłaś a pani wyniki są dobre, więc nic pani tu nie trzyma. Musi pani tylko uważać na rany na lewej nodze. Musieliśmy je szyć. Co w ogóle doprowadziło panią do takiego stanu?- powiedział lekarz
-Nic takiego- odpowiedziałam nawet na niego nie patrząc.
Zerknęłam na Zayn'a dając mu ostrzeżenie, że ma siedzieć cicho.
~*~
Dotarliśmy do mieszkania Zayn'a około północy. Nalegałam by pozwolił mi wrócić do domu, ale on się nie zgodził.
-Kilka godzin temu napadł się seryjny morderca, naprawdę chcesz siedzieć sama?
-Zadzwonię po Lee.
-I myślisz, że nie wzbudzi u niej podejrzeń to, że chcesz by przyszła, bo właśnie wróciłaś do domu? Jest północ- kłócił się ze mną gdy siedzieliśmy w aucie pod jego blokiem.
-Dobra- powiedziałam ostro i wyszłam z auta.
Kulejąc zaczęłam iść w stronę klatki schodowej. Po chwili Malik znalazł się tuż obok mnie.
Weszliśmy do mieszkania w którym od razu usłyszeliśmy głosy Vivi i jakiegoś chłopaka. Widziałam wściekłości na twarzy Zayn'a. Gdy wiedział już, że głosy dochodzą z pokoju dziewczyny z furią tam wpadł. Nastolatka siedziała na łóżku z jakimś chłopakiem. Byłam pewna, że jest od niej starszy. Miał brązowe włosy i lekki zarost.
-Vivi!- krzyknął Zayn co sprawiło, że para się od siebie odsunęła -Kto to kurwa jest i co tu robi?!
-Zayn uspokój się. To jest Matt. Rodzice wywalili go z domu więc...
-Ile tu jest?- nie dał jej dokończyć
-No...
-Ile?!
-Od kiedy wyjechałeś.
Malik zamknął oczy i ścisnął pięści
-Zabiję cię ty gówniaro! Nie ma mnie w domu a ty sprowadzasz sobie chłopaków?!
-Chłopaka jak już! -krzyknęła
Śmieszyła mnie postawa Zayn'a. Był niczym ojciec, który nakrył swoją córkę i jakimś facetem w łóżku.
-Ma stąd iść- powiedział spokojnie
-Niby gdzie? Wiesz która jest godzina? Starzy wywalili go z domu. Niech przynajmniej śpi na kanapie, ok?
Matt siedział speszony obok Vivi. Zachowywał się tak samo jak ja. Po prostu się nie odzywał.
-Diana zostaje na noc i ja tam będę spał. A on na pewno nie zostanie w tym pokoju.
-Nie możecie spać razem? Po pierwsze jesteście dorośli a po drugie jesteście razem więc...
-Nie jesteśmy parą- powiedziałam i poszłam do pokoju Zayn'a nie chciałam słuchać ich dalszej kłótni. Położyłam się na łóżku i czekałam aż chłopak przyniesie mi jakieś informacje. Zamknęłam oczy i zaczęłam nucić jakąś nieznaną melodię. Nagle drzwi się otworzyły a do środka wszedł Malik. Otworzyłam jedno oko i zerknęłam na niego.
-Ummm Diana? Musisz spać ze mną
Uśmiechnęłam się kpiąco.
-Nie
-Ten koleś nie będzie spać z Vivi, nie mogę go też wyrzucić, bo nie chcę słuchać wrzasków mojej siostry.
Usiadłam po turecku ze wściekłością patrząc w chłopaka.
-Jeśli był tu przez ten tydzień gdy cię nie było, to nie może spać z nią jeszcze raz?
-Nie!- krzyknął
-Człowieku ona jest już prawie dorosła!
-Dopóki nie skończy 18 lat nie chcę widzieć żadnego kolesia w jej łóżku, rozumiesz?- zapytał ostro -Ona jest moją siostrą i dopóki mogę to będę ją chronił jak tylko się da.
-Dobra, ale jeśli twoja ręka choć na chwilę dotknie mojego ciała to cię zabiję.
Wstałam i poszłam do Vivi by dała mi jakieś ciuchy do spania. Tym razem pożyczyła mi o wiele cieplejsze ubrania.
~*~
Zobaczyłam mały drewniany domek w środku lasu. Musiałam się gdzieś schować. Nie wiedziałam przed kim lub przed czym uciekałam, ale wiedziałam, że nie może mnie zobaczyć. Podbiegłam do drzwi i zaczęłam walić w nie pięściami. Nikt nie otwierał. Mój oprawca był coraz bliżej... zbliżał się coraz szybciej. W ciemnym lesie słyszałam łamiące się gałęzie pod jego butami. Słyszałam jego oddech, bicie serca, krew płynącą w żyłach. Tyle odgłosów na raz. Zaczęłam uderzać jeszcze mocniej. Czułam krew płynącą z moich dłoni. Nagle drzwi ustąpiły a ja mogłam wejść do środka. Zrobiłam krok do przodu i natychmiast chciałam stamtąd uciec. White stał naprzeciw mnie ze sznurem w dłoni. Odwróciłam się i ujrzałam Zayn'a idącego w moją stronę. Podbiegłam do niego krzycząc by ucieka, ale on nie zrobił nic. Krzyczałam, wrzeszczałam a on nadal szedł w moją stronę z rękoma schowanymi za plecami. Gdy dotarłam do niego chwyciłam go za ramię i chciałam pociągnąć za sobą, ale ten wyrwał mi się i wtedy ujrzałam co chował. Nóż. Ten sam nóż który wbiłam w ramię Pioruna.
-Zayn? -zapytałam próbując ukryć strach
-W życiu nigdy nie ma happy end'ów- powiedział i poderznął mi gardło.
Złapałam ostatni dech i krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam.


Zayn POV

Otworzyłem oczy obudzony przez krzyk Diany. Spojrzałem na jej wiercące się po łóżku ciało. Zerwałem się i próbowałem ją obudzić. Szarpałem jej ramię uważając na rany.
-Diana obudź się!- krzyknąłem nie przejmując się, że był środek nocy- Diana proszę obudź się, do cholery jasnej!
Nie wiedziałem co się dzieje. Czemu nie mogłem jej kurwa obudzić. Zrobiłem jedyne co wpadło mi do głowy. Przytuliłem ją. Przytuliłem ją najciaśniej jak tylko mogłem. Po chwili przestała się kręcić a jej oczy zaczęły się otwierać. Odsunąłem się od niej patrząc na jej przerażaną twarz. Oczy miała pełne łez. Patrzyła na mnie jakbym chciał jej coś zrobić, ale ja przecież nie chciałem.
-Diana już dobrze-szepnąłem
-Ty...ty chciałeś mnie zabić.
-Co?- teraz to ja byłem przerażony- To był tylko sen.
Miałem gdzieś czy zacznie na mnie krzyczeć czy nawet będzie chciała uderzyć. Znów zamknąłem ją w swoich ramionach.
-Nie zrobisz mi nic?- zapytała cicho
-Nie Diana. Nie zrobię ci krzywdy.


----------------------------------------------------------------------------------------------
No i Diana żyje. Zayn tak jakby zdążył. A Piorun stracił swoją ofiarę. Plan na drugi sezon jest już domknięty na ostatni guzik i jak wszystko wypali to będzie genialnie.
Komentujcie, bo trochę słabo jest z tym ostatnio :/
Katy


21 komentarzy:

  1. Jeden z wielu świetnych rozdziałów :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeden z wielu świetnych rozdziałów :*

    OdpowiedzUsuń
  3. no ni8eźle ale ja sie prawie popłakałam strach jejku

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest Świetny *__*
    @LenneSwag

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. no proszę :D super rozdział , ale Zayn mógł pocałować zamiast przytulić ale i tak jest okey :D haha ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejuuu ! Naprawdę rozdział jest świetny ! :) Dobra robota, nie mógł by być lepszy :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ten rozdział :D Szkoda mi Diany ale mam nadzieję, że teraz Zayn o nią zadba <3 Czekam na kolejny i pozdrawiam ! xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy na świecie Czekam z niecierpliwiona na następny.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chciałabym żeby Zayn i Diana w końcu się pocałowali.

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  12. Zajebisty czekam na next ~cleo

    OdpowiedzUsuń
  13. O Matko Zayn! Slodziak :3 szczerze to chcialabym miec koszmary jak Diana :c super rozdzial!

    OdpowiedzUsuń
  14. Zayn jaki nagle troskliwy..na kilka powalonych sposobow xD
    Uwielbiam te dziwną relacje miedzy nimi :D
    Obawiam sie,ze Piorun znowu zaatakuje ją i tym razem ucierpi bardziej. No co,trzymajmy kciuki,zeby Zayn zawsze ją strzegl
    Syl xx

    OdpowiedzUsuń