Czekanie na ich przyjazd było gorsze niż tortury. Cztery bliskie mi osoby są w niebezpieczeństwie. Nadal nie wiemy gdzie jest Lee. Zayn, Colin i Rick zostali w starym hangarze podczas strzelaniny i kto wie, co z tego wyniknie. Boję się. Chyba pierwszy raz prawdziwie się boję. W moim oczach przez cały ten czas są łzy, których za nic w świecie nie mogę sie wyzbyć. Gdy tylko trochę sie uspakajam, przypominam sobie co dzieje sie wokół mnie. Jeszcze niedawno byłam zwykłą dziewczyną, naprawdę zwykłą 19-latką z pasją. Kim jestem teraz? Klockiem domina, które dotknięte, może się przewrócić i pociągnąć za sobie wszystko. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że to co dzieje się w moim życiu to nie wina Pioruna, ale moja. Czy gdybym w wieku 8 lat weszłam na drzewo- jak to miałam w zwyczaju robić- i spadła z niego łamiąc kręgosłup, teraz byłoby lepiej? Może moja matka nie byłaby w tym miejscu, w którym znalazła się razem z Piorunem? Może by żyła? Inaczej zajęła sie Leslie i ta nie zostałaby potrącona przez Zayn'a. Może kochałaby pozostałe dzieci równo i Colin by nie uciekł. Malik nie musiałby mnie 'chronić' i ryzykować życia. Lee i Blair byliby teraz w domu, na kanapie... razem.
Ta myśl nie dawała mi spokoju, zatruwała mi umysł niczym najmocniejsza trucizna. Zabijała mnie, krok po kroku. Minęły dokładnie dwie godziny, od kiedy przekroczyliśmy próg mieszkania Vivi i Zayn'a... może to ryzykowne, przyjeżdżać tu teraz, ale gdzie mieliby nas szukać?
Nagle usłyszałam otwierająca się drzwi. W ciszy, która panowała do tej pory, było to niczym wybuch. Zeskoczyłam z kanapy i pobiegłam do drzwi razem i Vi.
-Zayn!- krzyknęłam wychodząc zza rogu, ale ujrzałam tylko Rick'a i Colina ledwie trzymającego się na nogach. Ich twarze były osmolone, a część kurtki Alarick'a- spalona. Dziewczyna podbiegła do mojego brata i pomogła utrzymać mu równowagę.
-Gdzie Zayn?- zapytałam drżącym głosem
Bałam się odpowiedzi. Miałam nadzieję, że zaraz przyjdzie, że poszedł tylko zamknąć auto w garażu. Po minie Rick wiedziałam jednak, że jest inaczej. Malik z nimi nie przyjechał.
-Ktoś zaczął strzelaninę, nagle obok pojawił się Zayn. Chwile później wybuchł pożar, zaczęliśmy szukać Colina, znaleźliśmy go ledwie żywego, duszącego sie dymem. Zayn kazał mi go wyprowadzić. Jakiś młody chłopak, pewnie szesnastolatek, został przywalony belką, Zayn chciał mu pomóc. Wyciągnąłem Colina i wsadziłem do auta. Jeździłem w kółko czekając aż Malik wyjdzie, ale hangar zaczął sie walić i przyjechała policja, musiałem wiać. Diana, Vivi, przepraszam.
Widziałam, że naprawdę jest mu przykro. Mimo, że on i Zayn drą ze sobą koty, widziałam niemal łzy w jego oczach, gdy mówił. W takich sytuacjach, uraza to ostatnie o czym sie myśli, trzeba schować dumę w kieszeń i ratować czyjeś życie. Rick na pewno łatwo się nie poddał.
-Co? Czy on...- jąkała sie siedemnastolatka
-Zayn nie wyszedł z hangaru, Vivi.
Dziewczyna zakryła twarz i osunęła się ma ziemię. Patrzyła na Rick'a z wyraźnym bólem i niedowierzaniem, bo jak miałaby patrzeć na faceta, który mówi, że jedyna osoba, która się o nią troszczy prawdopodobnie nie żyje? Słyszałam jak szlocha.
-Diana- odezwał się Blair stojący za mną
Dopiero po chwili zorientowałam się, że po moich polikach powoli płyną łzy. To był ten moment, w którym czułam, jakby ktoś wyrwał mi serce.
-Di, on może...
Nie chciałam i nie mogłam go słuchać. Strzepnęłam jego dłoń i szybkim krokiem podeszłam do drzwi. Wyszłam na klatkę i zaczęłam biec po schodach. Dałam upust swoim emocjom i zaczęłam płakać bardziej niż kiedykolwiek. Wybiegłam z klatki i miałam gdzieś, że Piorun pewnie mnie teraz obserwuje. Chce mnie zabic? Prosze bardzo. Biegłam w pierwszym lepszym kierunku narażając swoje płuca na eksplozję. Płacz i ciągły sprint to najgorsze co może był. W końcu straciłam jakiekolwiek siły i zjechałam plecami po drzwiach garażu na ziemię. Czułam zimno przeszywające dosłownie każdą część mojego ciała. W sumie nic dziwnego, bo byłam na dworze bez kurtki, szalika ani nawet rękawiczek w środku grudnia.
Nie czułam żalu, jedynie pustkę i strach.
Starałam się oczyścić umysł z jakichkolwiek myśli, ale nie mogłam. Przed oczami ciągle miałam jego brązowe tęczówki, tatuaże i piękny uśmiech, który widać tak bardzo rzadko. On nie mógł zginąć, nie dziś, nie tak
Nagle usłyszałam nadjeżdżający samochód, ale nie zwróciłam no to większej uwagi. Twarz nadal zasłoniętą miałam kolanami. Auto zatrzymało się, rozległ się trzask zamykanych drzwi i znów pojazd ruszył. Słyszałam kroki bardzo, bardzo blisko. Mój mózg mimo wszystko, zaczął działać i przyswajać bodźce, ale nie spojrzałam na tego człowieka.
-Diana?- rozległ się bardzo znajomy mi głos
Serce zaczęło mi bić szybciej. Podniosłam głowę i ujrzałam Malik'a, całego i zdrowego. Nie myślałam wtedy co robię, działałam spontanicznie. Wstałam szybko i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyje i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Poczułam jak Zayn po chwili obejmuje mnie w tali i wtula twarz w zagłębienie mojej szyi.
-Rick mówił... ty... nie wyszedłeś z tego hangaru. Bałam się.
-Czemu sie bałaś?- zapytał, można by rzec, że rozbawiony
Odsunęłam sie od niego jak poparzona. Przechyliłam głowę na bok, zmarszczyłam brwi i lekko otworzyłam usta w zdziwieniu.
-Czemu sie bałam? Rick powiedział, że nie wydostałeś sie z płonącego hangaru. Myślałam, że nie żyjesz!- krzyknęłam- Nie wiesz jak to jest martwic sie o kogoś kogo kochasz, bo ty tego nie potrafisz! Kłamałeś, że obudziłam w tobie uczucia! Czasami chce cie nienawidzić, wiem, że powinnam cię nienawidzić, ale nie umiem. Zrobiłeś tyle złego i to odbiło sie na mnie, a ja nadal cię kurwa kocham debilu!
Widziałam, że naprawdę jest mu przykro. Mimo, że on i Zayn drą ze sobą koty, widziałam niemal łzy w jego oczach, gdy mówił. W takich sytuacjach, uraza to ostatnie o czym sie myśli, trzeba schować dumę w kieszeń i ratować czyjeś życie. Rick na pewno łatwo się nie poddał.
-Co? Czy on...- jąkała sie siedemnastolatka
-Zayn nie wyszedł z hangaru, Vivi.
Dziewczyna zakryła twarz i osunęła się ma ziemię. Patrzyła na Rick'a z wyraźnym bólem i niedowierzaniem, bo jak miałaby patrzeć na faceta, który mówi, że jedyna osoba, która się o nią troszczy prawdopodobnie nie żyje? Słyszałam jak szlocha.
-Diana- odezwał się Blair stojący za mną
Dopiero po chwili zorientowałam się, że po moich polikach powoli płyną łzy. To był ten moment, w którym czułam, jakby ktoś wyrwał mi serce.
-Di, on może...
Nie chciałam i nie mogłam go słuchać. Strzepnęłam jego dłoń i szybkim krokiem podeszłam do drzwi. Wyszłam na klatkę i zaczęłam biec po schodach. Dałam upust swoim emocjom i zaczęłam płakać bardziej niż kiedykolwiek. Wybiegłam z klatki i miałam gdzieś, że Piorun pewnie mnie teraz obserwuje. Chce mnie zabic? Prosze bardzo. Biegłam w pierwszym lepszym kierunku narażając swoje płuca na eksplozję. Płacz i ciągły sprint to najgorsze co może był. W końcu straciłam jakiekolwiek siły i zjechałam plecami po drzwiach garażu na ziemię. Czułam zimno przeszywające dosłownie każdą część mojego ciała. W sumie nic dziwnego, bo byłam na dworze bez kurtki, szalika ani nawet rękawiczek w środku grudnia.
Nie czułam żalu, jedynie pustkę i strach.
Starałam się oczyścić umysł z jakichkolwiek myśli, ale nie mogłam. Przed oczami ciągle miałam jego brązowe tęczówki, tatuaże i piękny uśmiech, który widać tak bardzo rzadko. On nie mógł zginąć, nie dziś, nie tak
Nagle usłyszałam nadjeżdżający samochód, ale nie zwróciłam no to większej uwagi. Twarz nadal zasłoniętą miałam kolanami. Auto zatrzymało się, rozległ się trzask zamykanych drzwi i znów pojazd ruszył. Słyszałam kroki bardzo, bardzo blisko. Mój mózg mimo wszystko, zaczął działać i przyswajać bodźce, ale nie spojrzałam na tego człowieka.
-Diana?- rozległ się bardzo znajomy mi głos
Serce zaczęło mi bić szybciej. Podniosłam głowę i ujrzałam Malik'a, całego i zdrowego. Nie myślałam wtedy co robię, działałam spontanicznie. Wstałam szybko i podbiegłam do niego. Rzuciłam mu się na szyje i zaczęłam płakać jeszcze bardziej. Poczułam jak Zayn po chwili obejmuje mnie w tali i wtula twarz w zagłębienie mojej szyi.
-Rick mówił... ty... nie wyszedłeś z tego hangaru. Bałam się.
-Czemu sie bałaś?- zapytał, można by rzec, że rozbawiony
Odsunęłam sie od niego jak poparzona. Przechyliłam głowę na bok, zmarszczyłam brwi i lekko otworzyłam usta w zdziwieniu.
-Czemu sie bałam? Rick powiedział, że nie wydostałeś sie z płonącego hangaru. Myślałam, że nie żyjesz!- krzyknęłam- Nie wiesz jak to jest martwic sie o kogoś kogo kochasz, bo ty tego nie potrafisz! Kłamałeś, że obudziłam w tobie uczucia! Czasami chce cie nienawidzić, wiem, że powinnam cię nienawidzić, ale nie umiem. Zrobiłeś tyle złego i to odbiło sie na mnie, a ja nadal cię kurwa kocham debilu!
Później wszystko działo sie tak szybko. Zayn podszedł do mnie, przyciągnął do siebie i zaczął całować. Namiętnie i prawdziwie. Jego dłonie powoli zaczęły sunąć na moje pośladki. Ścisną je i podniósł mnie do góry. Zaplątałam nogi wokół jego ciał i było po prostu jak w jakimś filmie. Byliśmy tylko my.
-To nieprawda, że nie potrafię się martwić o ludzi, których kocham. Martwię się o Vivi...martwię się o ciebie.
-Zayn
-Cicho, Diana. Takie gadanie nie jest dla mnie łatwe, nie przerywaj więc.
-Chciałam tylko powiedzieć, że jest mi cholernie zimno- zaśmiałam sie cicho opierając czoło o jego
-Dobrze, powiem ci to później... o ile mi wyjdzie. Zniszczyłaś tak piękny moment-zaśmiał się i opuszcił mnie
Zdjął swoją kurtkę i założył mi ją. Chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić w stronę bloku.
-Przygotuj sie na atak, ze strony Vivi- powiedziałam, gdy Malik otworzył drzwi mieszkania
***
Cała nasza siódemka śpi dzisiaj w mieszkaniu Zayn'a. Blair, Rick i Charlie rozłożyli materace w salonie, a Colin śpi w sypialni Vi. Ja siedziałam właśnie na łóżku w bluzie Malika i wilgotnych jeszcze włosach. Nagle drzwi otworzyły się, a w progu stanął chłopak. Miał na sobie jedynie dresy, w których zazwyczaj sypiał. Po twarzy i torsie spływały mu jeszcze krople wody. Gdy zaczął iść w kierunku łóżka, zgasło światło i słyszałam jak klnie pod nosem.
-Znów jakaś awaria. Pójdę po świecę.
I znów zniknął.
Wrócił po jakimś czasie z jedną świeczką w dłoni, dwiema, zgaszonymi, w drugiej i butelka wina, i kieliszkami pod pachą. Jak on sie z tym zabrał?
Postawił ogień na szafce i odpalił pozostałe. W pokoju rozbłysło światło i już nie byłam pogrążona w ciemności, której tak nienawidziłam.
-Przyniosłem coś do picia- powiedział cicho i ochryple
Usiadł na materacu i podał mi kieliszki. Przytrzymałam je kiedy otwierał butelkę.
-Lubisz czerwone wino? Vivi przywiozła je z Francji, gdy była u matki.
-Na ogól nie piję wina, ale chętnie spróbuję.
Uśmiechnęłam się do niego, a on od razu to odwzajemnił. Powoli napełnił szkła szkarłatnym płynem i odstawił butelkę. Wzięłam łyk i poczułam, jak alkohol rozpływa sie po moim gardle. Było przepyszne.
-Co chciałeś mi wtedy powiedzieć?
-Kiedy?- zapytał nie patrząc mi w oczy
-Dobrze wiesz
-Nieważne- powiedział i wypełnił usta winem
-Tak, ważne. Zayn, chce wiedzieć
Chłopak odstawił kieliszek i położył dłoń na mojej. Spojrzał mi w oczy, a ja czułam jak powoli się rozpływam, oto jak na mnie działa.
-Chciałem tylko powiedzieć, że ja również sie o ciebie martwię. Tak samo jak o moją siostrę, tylko w trochę inny sposób. Obie z was chcę trzymać z dala od chłopaków, ale... to wszystko jest poplątane, wiesz?
-Nawet nie wiesz jak- szepnęłam
-To nie prawda, że nic nie czuje. Czuję i to bardzo. Chyba sie zakochuje, Diano. Od tylu lat, znów gdy patrze w czyjeś oczy, świat dookoła przestaje istnieć. Tyle, że sie boję. Tak, boję się- zaśmiał się sucho i spuścił wzrok- Nie chce znów, by ktoś mnie zranił, wiesz? Gadam jak dziewczyna, kurwa-powiedział zerkając na sufit
-Posiadanie uczuć i cierpienie to żaden wstyd. To jedynie oznaka, że jesteś człowiekiem.
Przysunęłam się do niego bliżej tak, by poczuł moje ciepło.
-Chyba cię kurwa kocham, ptaszyno.
-Ja ciebie chyba też kocham- zaśmiałam się bo doskonale wiedziałam ze to 'może' tam nie pasuje.
Zayn chwycił mój kieliszek i odstawił go na szafkę. Musnął moje usta i lekko popchnął na łóżko. Jego twarz oświetlona jedynie światłem ze świec była piękna, wręcz idealna. On był idealny.
-Liczy sie tylko tu i teraz. Nie myśl o niczym innym- szepnął- Jesteś moja, a ja jestem twój.
-To nieprawda, że nie potrafię się martwić o ludzi, których kocham. Martwię się o Vivi...martwię się o ciebie.
-Zayn
-Cicho, Diana. Takie gadanie nie jest dla mnie łatwe, nie przerywaj więc.
-Chciałam tylko powiedzieć, że jest mi cholernie zimno- zaśmiałam sie cicho opierając czoło o jego
-Dobrze, powiem ci to później... o ile mi wyjdzie. Zniszczyłaś tak piękny moment-zaśmiał się i opuszcił mnie
Zdjął swoją kurtkę i założył mi ją. Chwycił moją dłoń i zaczął prowadzić w stronę bloku.
-Przygotuj sie na atak, ze strony Vivi- powiedziałam, gdy Malik otworzył drzwi mieszkania
***
Cała nasza siódemka śpi dzisiaj w mieszkaniu Zayn'a. Blair, Rick i Charlie rozłożyli materace w salonie, a Colin śpi w sypialni Vi. Ja siedziałam właśnie na łóżku w bluzie Malika i wilgotnych jeszcze włosach. Nagle drzwi otworzyły się, a w progu stanął chłopak. Miał na sobie jedynie dresy, w których zazwyczaj sypiał. Po twarzy i torsie spływały mu jeszcze krople wody. Gdy zaczął iść w kierunku łóżka, zgasło światło i słyszałam jak klnie pod nosem.
-Znów jakaś awaria. Pójdę po świecę.
I znów zniknął.
Wrócił po jakimś czasie z jedną świeczką w dłoni, dwiema, zgaszonymi, w drugiej i butelka wina, i kieliszkami pod pachą. Jak on sie z tym zabrał?
Postawił ogień na szafce i odpalił pozostałe. W pokoju rozbłysło światło i już nie byłam pogrążona w ciemności, której tak nienawidziłam.
-Przyniosłem coś do picia- powiedział cicho i ochryple
Usiadł na materacu i podał mi kieliszki. Przytrzymałam je kiedy otwierał butelkę.
-Lubisz czerwone wino? Vivi przywiozła je z Francji, gdy była u matki.
-Na ogól nie piję wina, ale chętnie spróbuję.
Uśmiechnęłam się do niego, a on od razu to odwzajemnił. Powoli napełnił szkła szkarłatnym płynem i odstawił butelkę. Wzięłam łyk i poczułam, jak alkohol rozpływa sie po moim gardle. Było przepyszne.
-Co chciałeś mi wtedy powiedzieć?
-Kiedy?- zapytał nie patrząc mi w oczy
-Dobrze wiesz
-Nieważne- powiedział i wypełnił usta winem
-Tak, ważne. Zayn, chce wiedzieć
Chłopak odstawił kieliszek i położył dłoń na mojej. Spojrzał mi w oczy, a ja czułam jak powoli się rozpływam, oto jak na mnie działa.
-Chciałem tylko powiedzieć, że ja również sie o ciebie martwię. Tak samo jak o moją siostrę, tylko w trochę inny sposób. Obie z was chcę trzymać z dala od chłopaków, ale... to wszystko jest poplątane, wiesz?
-Nawet nie wiesz jak- szepnęłam
-To nie prawda, że nic nie czuje. Czuję i to bardzo. Chyba sie zakochuje, Diano. Od tylu lat, znów gdy patrze w czyjeś oczy, świat dookoła przestaje istnieć. Tyle, że sie boję. Tak, boję się- zaśmiał się sucho i spuścił wzrok- Nie chce znów, by ktoś mnie zranił, wiesz? Gadam jak dziewczyna, kurwa-powiedział zerkając na sufit
-Posiadanie uczuć i cierpienie to żaden wstyd. To jedynie oznaka, że jesteś człowiekiem.
Przysunęłam się do niego bliżej tak, by poczuł moje ciepło.
-Chyba cię kurwa kocham, ptaszyno.
-Ja ciebie chyba też kocham- zaśmiałam się bo doskonale wiedziałam ze to 'może' tam nie pasuje.
Zayn chwycił mój kieliszek i odstawił go na szafkę. Musnął moje usta i lekko popchnął na łóżko. Jego twarz oświetlona jedynie światłem ze świec była piękna, wręcz idealna. On był idealny.
-Liczy sie tylko tu i teraz. Nie myśl o niczym innym- szepnął- Jesteś moja, a ja jestem twój.
----------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto nadeszły wyczekiwane przeze mnie ferie!!!
Nie spodziewałam się, że dzisiaj coś napiszę, a tym bardziej, że rozdział będzie tak długi, ale wyszłam na dwór, przewietrzyłam szare komórki i napisałam ten rozdział w około 2-3 godziny.
Dziękuję za komentarze przy 35 rozdziale i proszę o nie również tutaj :)
Zapraszam do grupy poświęconej m.in. Zakładowi :)
Kurde blaszka. Normalnie sie popłakałam c': W dobrym tego słowa znaczeniu! Nic dodać, nic ująć. Genialne!
OdpowiedzUsuńJuż masz ferie?! Ja dopiero od 2 lutego ;c Ale co tam xdd
Nie mogę się doczekać 37! Weny i do nn ;**
Rozdział świetny wręcz boski brak słów nie mogę się doczekać kolejnego ☺
OdpowiedzUsuńjacie ;o miazga ;o
OdpowiedzUsuńudanych ferii <3
ja od 1.lutego ferie mam :x
czekam na NN ^^
To było genialne! Boże ja myślałam, że mu naprawdę coś się stało Zaynowi. Kocham Cię mistrzu!
OdpowiedzUsuńGenialne! Jednak żyją!!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA
OdpowiedzUsuńwithout-you-i-can-not-survive.blogspot.com
O jeju...jaki rozdział WOW
OdpowiedzUsuńna początku sie tak przestraszyłam o Zayn'a,
a potem to co sie stało było takie przeurocze,
Oni tak do siebie pasują,
Są idealni ♡
Ale ty grasz na moich emocjach.. Kocham to ff serio
OdpowiedzUsuńOmg !! Rozdział jest świetny.. Ughh i ten monolog Zayn'a... I koniec i wgl awwwww <3 Nie mogę doczekać się następnego rozdziału.. życzę udanych ferii i weny :)
OdpowiedzUsuńJejku cudny "-"
OdpowiedzUsuńJuż myślałam ze mu sie cos stało :/
Jejku...zen powiedział ze ja kocha ...to takie słodkie 😱 zayn i uczucia wspaniałe dopasowanie ;)
Ja mam ferie od 2 lutego xD
Udanych ferii ;)
Pozdrawiam
Aaaaaaaaa! ♥ You stole my heart this fanfiction :D
OdpowiedzUsuńŚwietny. ...Dalej... nie moge sie doczekac nastepnego !!!!! Kocham... <3
OdpowiedzUsuńo boże cudowny <3
OdpowiedzUsuńświetny <3 !!!!!!! ♥,♥ :D
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczorem znalazłam Twojego bloga i od razu wzięłam się za czytanie. Zaparło mi dech w piersi! Niesamowite opowiadanie, niesamowicie piszesz! Czekam na następny! Weny życzę :) :*
OdpowiedzUsuńboski *-* jest cudowny po prostu nie mam słów(P.S.ja ferie dopiero od 16 lutego -_- ale masz fajnie :P) czekam na nexta weny ;)
OdpowiedzUsuńHaha, niech zaczna sie pieprzyc xD
OdpowiedzUsuńKurde, szkoda,ze nadal nie znalezli Lee.
Jak w tedy, kiedy wrocili bez Zayn'a tak sie wystraszylam, ale kilka sekund pozniej skumalam sie, ze jakby zginal to ff przestaloby istniec.Mam nadzieje, iz nowy rozdzial szybko sie pojawi, bo bedzie mi straaasznie nudno.Mam nadzieje, ze zaklad wygra glosowanie na blog miesiaca, zycze Ci tego, aby byl ciagle nominowany i sawsze wygrywal.Udanych ferii.
Btw, skoro Piorun mial zabic 12 grudnia,a ten dzien Już sie Chyba "Dzisiaj"konczy, To Jak Na razie Mają spokuj.Fajnie byloby Jakby odczepil sie Na kilka miesiecy, Ale Też Nie Dobrze, Bo beda myslec, ze Już Na dobre sie odczepil, a on w koncu zaatakuje. Dobra Ja Już Nie bede gledzic xD
Miłego xx
Jejku super, kocham twoje opowiadania :*
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta <33
Najlepszy <3 To genialny, wręcz zajebisty rozdział <3 Poza tym, wiesz co myślę, dlatego nie będę się tak rozpisywać <3 /Domi <3
OdpowiedzUsuńInny niż zwykle
OdpowiedzUsuńtaki miły mało akcji ale za to wątki miłości i smutku itp
fajnie od czasu do czasu przeczytać coś odmiennego
Czekam na nowy
Kocham blog i rozdziały ;* ;) / Caroline
Cudowny po prostu cuuudowny kocham ♥♥♥
OdpowiedzUsuńTaki cudowny !!!
OdpowiedzUsuń❤❤❤
OdpowiedzUsuńWOW! 5 godzin temu zaczełam czytać pierwszy rozdział. Teraz nie potrafię się oderwać <3
OdpowiedzUsuń